Minął już ponad tydzień od wywalczenia przez naszych Juniorów Młodszych brązowego medalu Mistrzostw Polski.
Trener zespołu Marcin Jackowicz pokusił się o podsumowanie całego sezonu oraz podziękowanie poszczególnym zawodnikom reprezentujących barwy naszego klubu na tym turnieju.
Patrząc na cały ten sezon trzeba powiedzieć szczerze, że na żadnym etapie rozgrywek nie byliśmy stawiani w roli faworytów. Parametry fizyczne, którymi dysponowaliśmy, doświadczenie boiskowe i co za tym idzie poziom techniczny nie pozwalał nam zaliczać się do grona pretendentów do głównych nagród. Wiele razy widziałem, jak sport pokazywał, że faworyci odpadają na wcześniejszych etapach. Sam jako trener również mając bardzo mocny zespół wróciłem z mistrzostw „na tarczy”. Jednak nie zdarzyło mi się być „czarnym koniem zawodów i wrócić z wynikiem medalowym.
Jako zespół założyliśmy sobie pierwszy cel, którym był awans do finałów wojewódzkich bez konieczności grania fazy play-off. Nie był to dla nas cel oczywisty. Ekipy naszych rywali na papierze prezentowały się lepiej. Ostatecznie wygrywamy rundę zasadniczą z 1 porażką.
Kolejnym celem ( który wybrzmiał po zagraniu rundy zasadniczej) było zdobycie 1 lub 2 miejsca w finale wojewódzkim. Dało by nam to „pozornie” dobre rozstawienie w 1/8 Mistrzostw Polski. Ostateczne zostaliśmy Mistrzami Województwa. Dość łatwo przechodzimy 1/8, której byliśmy gospodarzem. Wygrywamy grupę i czekamy na losowanie 1/4. Los ponownie daje nam możliwość organizacji. Na tym etapie przyjechały do nas zespoły, które zdecydowanie przewyższały nas warunkami fizycznymi. Obroniliśmy się jednak umiejętnościami siatkarskimi. Wygrywamy ten turniej. Ponownie jesteśmy wylosowani jako gospodarz. Grupa półfinałowa była bardzo wyrównana. Ciężko było wytypować przed turniejem, kto awansuje do Top8. Układ gier powodował, że gdybyśmy przegrali ostatni mecz, zakończylibyśmy sezon. Jednak bardzo dobra postawa chłopaków, cierpliwość i wiara w kolektyw, który narastał z każdym następnym meczem spowodował, że kolejny raz bez porażki uzyskujemy awans, co przed sezonem było dla nas nie do końca realne.
Same finały to oddzielna historia. Z jednej strony już duży sukces, z drugiej wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pierwszy mecz zaczynamy nerwowo. Mało akcji nam wychodzi. Jak już udaje nam się złapać odpowiedni rytm, to się rozluźniamy i przegrywamy 4 seta. Na szczęście 5 set jest pod naszą kontrolą i wygrywamy swój debiutancki mecz na Finałach.
Stawką drugiego meczu jest awans do strefy medalowej. Jednak rywale to pretendenci nawet do złotego medalu. Zaczynamy dobrze. Jednak 2,3 i 4 set to bardzo dobra gra rywali. Na szczęście ponownie wykazujemy się cierpliwością, przeczekujemy dobrą passę rywali i również swoją dobrą postawą doprowadzamy do tie-break’a. Piąty set to ponownie przewaga Częstochowian. Z wyniku 13:10 nieliczni wierzyli w nasz sukces. Wiele osób gratulując nam po tym meczu używało słów „musiałam wyjść z hali/musiałem wyłączyć transmisję, tego nie dało się oglądać”. Nie wiedziałem, że nasza gra tak brzydko wyglądała J . Wygrywamy po autowym ataku ze środka i po dwóch meczach wiemy, że jesteśmy w top4.
Mecz z AKS Rzeszów to szansa dla zmienników i odpoczynek dla graczy szóstkowych. Podjąłem taką decyzję ze względu na obciążenie 10 setami. Po rannych meczach wiedzieliśmy na kogo możemy trafić. Zarówno Gdańsk jak i Jastrzębie to renomowane firmy więc w pewnym sensie było nam to obojętne, kto będzie naszym rywalem. Chłopcy walczyli nie tylko z rywalami, ale także ze stresem, ponieważ ten mecz był dla nich debiutem. Resovia również grała bardzo dobrze i chłopcy zobaczyli i poczuli poziom najlepszych zespołów w kraju na własnej skórze. Przegrywamy ten mecz. Ostatnio w takiej sytuacji byliśmy… w październiku, czyli pół roku wcześniej.
Zajmujemy drugie miejsce w grupie i w meczu półfinałowym trafiamy na Trefl Gdańsk. Widać, że odpoczynek dobrze zrobił naszym zawodnikom. Zaczynamy spotkanie na bardzo wysokim poziomie i pewnie wygrywamy pierwszego seta. Niestety nie jesteśmy w stanie utrzymać powtarzalności dobrych zagrań. Do tego bardzo dobra gra rywali również przyczynia się do ich zwycięstwa. Żartowałem sobie z trenerem Łozą, że jeżeli MOS Wola wygrałby ten mecz półfinałowy, to znaczyłoby, że jako sztab źle zrobiliśmy selekcję do Reprezentacji Polski u17 (w Treflu Gdańsk grało 6 zawodników z tej Reprezentacji). Drugi półfinał wygrywa Jastrzębie a to oznacza, że ponownie zmierzymy się z ekipą z Rzeszowa.
Przed tym meczem zastanawiałem się jak chłopcy zareagują. Skoro do Finałów przegrywamy tylko 1 spotkanie, a tu dzień po dniu 2. Nerwy widać było po obu stronach. Sporo błędów, a do tej pory obie ekipy popełniały ich bardzo mało. Pierwszy set dla rywali, następnie 2 nasze. W czwartym secie 2 piłki meczowe pod rząd. Obie niewykorzystane. Następnie kilka dla rywali, którzy do tie-break’a doprowadzają asem serwisowym. Pojawiają się myśli, że szkoda, że się nie uda, że rywale już tego nie wypuszczą. I na to się zanosiło, bo pierwszą piłkę meczową mają przeciwnicy, można by rzec, że stuprocentową. Jednak wychodzimy z niej obronną ręką. A gdy w ostatnim secie to nam trafia się meczball, wykorzystujemy go przy pierwszej okazji. Jesteśmy brązowymi medalistami Mistrzostw Polski.
Już po meczu rozmawiam z mieszkanką Kętrzyna, która zapytała się mnie, czy drużyna, którą prowadzę jest młodsza od pozostałych. Była zdziwiona, że jesteśmy rówieśnikami z pozostałymi ekipami. Może i brakowało nam centymetrów, jednak nie brakowało waleczności i wiary. W czym tkwił sukces tej drużyny? W jej kolektywie, w jakości treningowej, bo zmiennicy na treningach nie odpuszczali. Każdy zaakceptował swoją rolę. Liczna grupa tych chłopców uczy się w LIX LO MS im. J. Kusocińskiego w Warszawie co daje nam dodatkowe jednostki treningowe zarówno techniczne jak i motoryczne.
Zanim przejdę do podziękowań dla chłopaków, chciałbym podziękować:
- rodzicom i rodzinom zawodników za doping i wsparcie w trakcie całego sezonu. Wsparcie nie tylko mentalne, ale również organizacyjne i w ważnym momencie praktyczne, nie tylko dla swoich synów! Również za bardzo miłe i niespodziewane przywitanie przy powrocie do Warszawy. Przez chwilę chłopcy mogli się poczuć jak Mistrzowie ( przy okazji tego przywitania podziękowania również dla starszych i młodszych zawodników- kolegów naszego klubu)
- Dyrekcji LIX LO MS im. J. Kusocińskiego w Warszawie za możliwość łączenia nauki i trenowania naszych zawodników od wielu lat. To dzięki takiemu połączeniu mamy szansę na rywalizowanie z najlepszymi ośrodkami w Polsce;
- sztabowi, który uczestniczył ze mną we wszystkich meczach od finału wojewódzkiego- Krzysztofowi Wójcikowi, Michalinie Bujnowskiej, Frankowi Melaniukowi. Podziękowania nie tylko za pomoc stricte sportową, ale również za przejęcie wielu obowiązków życiowych, z którymi nie musiałem się użerać w stresowych sytuacjach oraz sprawdzanie czy moja koncentracja przed meczem jest na odpowiednim poziomie.
- zarządowi klubu, Dyrekcji MOS nr 6, trenerom sekcji za możliwości do treningu grupy oraz wymianę doświadczeń i pomysłów;
- Tramwajom Warszawskim jako naszemu sponsorowi tytularnemu;
- Biurze Sportu m.st. Warszawy oraz Dzielnicy Wola;
- moim byłym zawodnikom za przesłane gratulacje, za pamięć o przerwanych złych passach;
- Arturowi Łozie ,Tomaszowi Gajewskiemu i pozostałym członkom sztabu Reprezentacji Polski u17 za możliwość w poprzednim sezonie bycia Waszym asystentem w tejże Reprezentacji. Wiele pomysłów dla tej drużyny zostało wyciągnięte podczas wspólnych treningów i rozmów podczas zgrupowań, Mistrzostw EEVZA oraz Mistrzostw Europy;
- mojej rodzinie, która dość dzielnie znosi rozłąkę i zawsze czeka na mój powrót.
Dziękuję również każdemu zawodnikowi:
- Aleksandrowi Flisikowskiemu- mimo poważnego urazu w trakcie ferii zimowych nie poddał się, trenował bez użycia ręki i wrócił w bardzo dobrej dyspozycji w trakcie turnieju ¼, choć pierwsza diagnoza zapowiadała koniec sezonu;
- Oskarowi Joszczukowi- to on zablokował piłkę meczową dla AKS, a później wykonał zagrywkę, po której mieliśmy piłkę meczową. Zdecydowanie najlepszy blokujący w naszej drużynie
- Bartkowi Witakowi- za ciężką pracę na treningach, stawianie oporu lepszym od siebie i przeróżnym przeciwnościom życiowym;
- Dawidowi Opałce- sezon zaczynał jako atakujący, przy kontuzji Olka powrócił na środek siatki i dawał dobre zmiany na tej pozycji;
- Tymoteuszowi Rzońcy- przy kontuzji Olka grał w szóstce podczas Mistrzostw Mazowsza i w dalszych fazach MP. Dołączył do nas z młodszego zespołu;
- Hubertowi Grzymale- sezon rozpoczynał na przyjęciu. W trakcie rundy zasadniczej zgodził się na zmianę pozycji ( pamiętam, że z jego bratem Danielem podobna sytuacja nie była łatwa). Ta zmiana wyszła całej drużynie na dobre. Poszerzyła wachlarz naszych zagrań. Bardzo ważny punkt ofensywny naszej ekipy;
- Stanisławowi Balcerskiemu- również młodszy zawodnik. Nie miał wielu okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, jednak jak już wchodził na boisko to pokazywał się z dobrej strony. Stasiek, pamiętaj! Nie zawsze wygodne rozwiązanie jest lepsze!
- Mateuszowi Bożejewiczowi- za możliwość ustawienia go na każdej pozycji dla dobra drużyny. Miał być libero, później przez całą rundę zasadniczą był szóstkowym przyjmującym by na najważniejsze mecze „asekurować” swojego brata na libero. Na treningach grał tam gdzie była potrzeba;
- Dominikowi Bożejewiczowi- za ostoję defensywną zespołu, walkę fizyczno-psychiczną z bratem i kwitowanie, że wszystko jest w porządku;
- Marcelowi Gieruszce- za to, że jest dobrym duchem zespołu. Gdyby nie nieszczęśliwe kontuzje wsparłby nas na boisku. No ale nie każdy ma na pieńku z komunikacją miejską;
- Jakubowi Korzeniewskiemu- dobry ofensywny zmiennik oraz drugi w kolejności DJ podczas jazdy busem;
- Adrianowi Rudnickiemu- pierwszy zmiennik oraz główny DJ, bardzo uniwersalny gracz. Mamy nadzieję, że zabierzesz nas na… Madagaskar;
- Wiktorowi Raczyńskiemu- w tym sezonie uczeń SMS Spała, bardzo ważny gracz. Mam nadzieję, że nie będziesz musiał nosić aparatu ortodontycznego w związku z zaciskaniem zębów podczas ostatnich 8 meczów;
- Dawidowi Banasiakowi- lider sportowy naszej ekipy. Motor napędowy dla pozostałych członków drużyny. Najlepszy przyjmujący Turnieju Finałowego. Szkoda tylko jednej rzeczy… mam nadzieję, że przekazałeś!
- Adamowi Ryczywolskiemu- pewny zmiennik na rozegraniu. Ni e raz ratował nam skórę. Sam jestem ciekawy jak będzie się dalej rozwijał ze swoimi rówieśnikami;
- Krzysztofowi Baran- kapitan zespołu. Największy progres przez te 2 wspólne sezony. Najwcześniej rozpoczął przygotowania indywidualne bo jeszcze w poprzednim roku szkolnym, co przyniosło widoczne efekty. Myślę, że w głównej mierze to on odpowiadał za spójność tego zespołu. Prawdziwy wołomiński charakter. Czasami jak coś powiedział, to sam się bałem.
I pamiętajcie o moich słowach z Kętrzyna. Ten kawałek blaszki tak naprawdę nic nie zmienia. Możecie teraz być bardziej pewni siebie, ale jako ludzie pozostańcie tacy, jacy jesteście!
Wielkie dzięki, to był zaszczyt prowadzić Was w tym sezonie!
Komentarz (0)
Dodaj komentarz