MOS WOLA Warszawa

http://moswola.pl/mos/aktualnosci/15483,HUBERT-WAGNER-GENIUSZ-PROWOKATOR-LEGENDA.html
29.03.2024, 09:25

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

HUBERT WAGNER – GENIUSZ, PROWOKATOR, LEGENDA

W ramach edukacji sportowej przybliżamy dzisiaj sylwetkę Huberta Wagnera. Uosabiał w sobie cechy geniuszu, prowokatora i kata. W historii siatkówki na pewno zapisał się jako legenda. Miał zaledwie 32 lata, gdy został selekcjonerem reprezentacji Polski siatkarzy i poprowadził ją do największych sukcesów. Miał zaledwie 61 lat, gdy w Warszawie dopadł go zawał. 13 marca 2002 roku odszedł od nas legendarny trener Hubert Jerzy Wagner. Zapraszamy do artykułu oraz filmu z udziałem Huberta Wagnera.

Hubert Wagner. Geniusz. Prowokator. Wybitny trener. Silny, bezkompromisowy człowiek, powalany na kolana przez chorobę alkoholową. Siatkówce oddał całe życie

W 1974 roku polscy siatkarze we wspaniałym stylu zdobyli tytuł mistrzów świata, wygrywając w Meksyku wszystkie jedenaście spotkań. Dwa lata później Wagner zapowiedział, że na igrzyska do Montrealu zawodnicy jadą po złoto i tak też się stało

Wagner szokował, wkurzał i prowokował. Swoich zawodników doprowadzał do łez i wściekłości. Kochali go i nienawidzili jednocześnie

„Wszechwładny i zaślepiony”, „Pusty i dumny jak paw”, „Traktuje podwładnych jak zwierzęta”, „Czy władze nie dostrzegają jego dyktatorskich zapędów?”, „Szkoda tylko tych czternastu męczenników”, „Mniejsza już o twardą rękę, ale ten prymitywizm postępowania...”, „Nawet w trumnie będzie pewny swego. On jest katem”...

Słynny film „Kat” zaczyna się od litanii cytatów o Hubercie Wagnerze zaczerpniętych z gazet. Potem reżyser Witold Rutkiewicz epatuje widzów obrazkami ciężkiej, katorżniczej wręcz pracy, jaką siatkarze wykonywali podczas zgrupowania przed igrzyskami olimpijskimi w Montrealu. Selekcjoner zapytany po latach, czy te legendy o harówce są choć w części prawdziwe, odpowiedział: – Nie. Pracowaliśmy jeszcze ciężej, niż się opowiada.

Poświęcił życie siatkówce

Geniusz. Prowokator. Wybitny trener. Silny, bezkompromisowy człowiek, powalany na kolana przez chorobę alkoholową. Siatkówce oddał całe życie. „Wiedział, że aby być wybitnym trenerem, trzeba coś poświęcić. Więc poświęcił: jedną żonę, drugą żonę, mnie. W jego przekonaniu wynik był najważniejszy, a jeśli kogoś po drodze krzywdził, być może tego nawet nie dostrzegał. Bo cel był najważniejszy. Dopiero krótko przed śmiercią docenił, że ma wnuki i rodzinę, dla której warto żyć. Nasze ostatnie wspólne miesiące były naprawdę fajne. Szkoda, że zabrakło nam czasu, żeby nadrobić stracony czas” – wspomina ojca Grzegorz Wagner w świetnej autobiografii znakomitego trenera, którą napisał wspólnie z dziennikarzem Krzysztofem Mecnerem.

Hubert Jerzy nigdy nie był wybitnym zawodnikiem, choć w 1967 roku zdobył srebrny medal mistrzostw Europy, a rok później pojechał na igrzyska olimpijskie do Meksyku. Miał jednak analityczny umysł i ciągnęło go do trenerki. Reprezentację Polski przejął w 1973 roku, mając zaledwie 32 lata, zaraz po zakończeniu kariery zawodnika. Jego koledzy z boiska z dnia na dzień stali się siatkarzami trenera Wagnera.

Ja stawiam warunki

Nie wszyscy potrafili pogodzić się z tym zaskakującym i kontrowersyjnym wyborem. – Byłem tą nominacją zaskoczony. Wagner wcześniej nie prowadził żadnego zespołu, nie miał nawet skończonych studiów na AWF. Poza tym znaliśmy się dobrze ze wspólnych występów na boisku i wiedziałem, że ma trudny charakter. Był apodyktyczny, przekonany o swoich racjach. Pamiętam, jak kiedyś podczas meczu został wyrzucony z boiska i na ławce krzyczał tak głośno do trenera, że wszyscy słyszeli: „Wpuść mnie teraz, słyszysz, wpuszczaj mnie!” – wspominał po latach Edward Skorek.

W końcu wszyscy zaakceptowali nowego selekcjonera. Także kapitan zespołu Skorek. – Podczas pierwszego spotkania Jurek jasno postawił sprawę i powiedział, że kolegami możemy być po treningu, ale podczas zajęć on dyktuje warunki. Jest szefem i wodzem. Przestrzegł nas, że będziemy zapieprzali jak nigdy dotąd, ale mamy szanse na sukcesy. Jeśli ktoś tego nie akceptuje, może się wycofać. Ci, którzy zostaną, muszą jednak zgodzić się bezwarunkowo na jego reguły gry. Po tym przemówieniu zapadło milczenie, ale nikt nie zrezygnował – wspomina lider złotego zespołu Tomasz Wójtowicz. Szybko się okazało, że to była doskonała decyzja.

W 1974 roku polscy siatkarze we wspaniałym stylu zdobyli tytuł mistrzów świata, wygrywając w Meksyku wszystkie jedenaście spotkań. Dwa lata później Wagner zapowiedział, że na igrzyska do Montrealu zawodnicy jadą po złoto. – W sporcie liczą się tylko zwycięzcy. Nikt po latach nie pamięta tych drugich i trzecich. Albo wygrywasz wszystko, albo nic. Powiedziałem chłopakom, że nie tyle mogą, ale wręcz muszą być najlepsi na świecie. Uwierzyli mi – wspominał Wagner.

Szokował, wkurzał, prowokował

Wagner szokował, wkurzał i prowokował. Swoich zawodników doprowadzał do łez i wściekłości. Kochali go i nienawidzili jednocześnie. W 1999 roku nagrał film szkoleniowy. Formułuje w nim zasady, którymi powinien kierować się każdy lider. „Wyznacz swojemu zespołowi cel, który powinien być na granicy jego możliwości. Ten cel muszą rozumieć i akceptować wszyscy. Jeden zbuntowany może zniweczyć pracę całego zespołu. Dlatego czasami będziesz musiał poświęcić najlepszych” – tłumaczy i dorzuca: „Stagnacja to śmierć zespołu. Nie pozwól na nią. Jeśli nie ma rozróby, wywołaj ją”.

Pozostawał wierny tym zasadom. Przed igrzyskami olimpijskimi wyrzucił z zespołu dwóch mistrzów świata – genialnego rozgrywającego Stanisława Gościniaka i Wiesława Czaję. „Zawiesiłem Gościniaka i Czaję za nieistotne przewinienia. Mogłem je puścić płazem, ale nie puściłem. Doprowadziłem do wstrząsu. Fizycznie osłabiłem drużynę, ale psychicznie ją wzmocniłem, dodatkowo ją zmobilizowałem. Pomógł mi pretekst, ale gdybym go nie dostał, sam wywołałbym awanturę – wspomina w książce „Kat”. Podobnie było z deklaracją, którą złożył przed wyjazdem do Montrealu, obiecując złoty medal. Potem przyznał, że zrobił to z premedytacją, by wywołać ferment w drużynie i pobudzić ją do ciężkiej pracy.

Po mundialu w Meksyku Wagner zapowiedział, że pozostanie na stanowisku tylko do zakończenia igrzysk w Montrealu i jak zwykle dotrzymał słowa, odchodząc w chwale. Nie mógł jednak żyć bez ukochanej siatkówki – potem dwukrotnie w latach 1983–85 i 1996–97 prowadził męską reprezentację, zdobywając z nią skromne srebro mistrzostw Europy (1983). Był także selekcjonerem żeńskiej kadry i sekretarzem generalnym Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Zmarł na zawał serca 13 marca 2002 roku w Warszawie, jadąc do siedziby związku. Wtedy już nie pił, wychodził na prostą... Osiem lat później został przyjęty do amerykańskiej Galerii Sław, w której są także jego zawodnicy: Stanisław Gościniak, Tomasz Wójtowicz i Edward

Skorek. A legenda o Wagnerze nie umiera nigdy...

Źródło: https://www.przegladsportowy.pl/ps-historia/hubert-wagner-geniusz-prowokator-legenda-or-ps-historia/c4pnsgn

Film : https://sport.tvp.pl/5589600/kat-film-o-hubercie-wagnerze?fbclid=IwAR3uhMJbSYCoAXclCaOB14wDzpnXo9Xd4s5-6BqgOLj2LAVIkLBZgauKhPA

Komentarz (0)

Dodaj komentarz
  • Brak komentarzy

Opcje strony